Translate

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 25

Obudził mnie budzik, szczypały mnie oczy. To od płaczu wieczorem.
Nie ma Kuby, nie ma świata. Nie mam pojęcia czy dam sobie bez niego radę. Spojrzałam na telefon. Nie napisał żadnego sms-a, nie zadzwonił, nie napisał e-maila. Hm...
Może odezwie się jak wrócę ze szkoły. Przecież ma tam teraz inną godzinę. Na pewno napisze!
Wstałam z łóżka i poszłam umyć zęby. Ubrała się dzisiaj w długie jeansy i biały t-shirt i białe trampki. Dzisiaj była deszczowa pogoda. Umalowała się, wzięłam torebkę i wyszłam z domu do szkoły.
Byłam pod szkołą jak zwykle po 15 minutach. Poszłam od razu do klasy. Byli chyba wszyscy. Wszyscy oprócz.... oprócz... Kuby. Nie mogłam przestać o nim myśleć, nawet na chwilę. Wszystko mi go przypominało. Obym się tylko nie rozpłakała jak będą mnie o niego pytać! Siadłam do ławki i teraz czekałam tylko na dzwonek. Chciałam żeby jak najszybciej zadzwonił.
-Szybciej, no dzwoń - mówiłam
Nie chciałam, żeby ktoś pytał mnie o Kubę. Zuza podeszła do mnie i usiadła ze mną w ławce.
-Hej, trzymasz się? - zapytała
-No pewnie... Kuba wyjechał, ale już niedługo się zobaczymy - skłamałam, musiałam
-To dobrze, że się trzymasz. Myślałam, że nie przyjdziesz do szkoły, albo że będziesz nie do życia.A tu .... proszę! Dziewczyna szczęśliwa.
-Tak...
Zadzwonił dzwonek. Lekcje mijały mi powoli.Na przerwach ukrywałam się w kątach. Na ostatniej lekcji Zuza pytała mnie czy Kuba się do mnie odzywał. Bo do Maćka dzwonił i mu odpowiadał jak tam jest super. Ma duże mieszkanie, że od jutra zaczyna pracować w studiu i jest tam tyle ładnych dziewczyn... Jeśli rozmawiał z nim to do mnie pewnie też zaraz po szkole zadzwoni. Skończyły się lekcję. Pożegnałam chłopaków i dziewczyny.
-Cześć...
-Hej, Agata idziesz z nami w piątek na imprezę? - zapytała Marta
-Hm.... a gdzie? - zapytałam
-U mnie - powiedział Maciek
-No jasne, że przyjdę.Muszę lecieć, śpieszę się na razie - powiedziałam
Szybkim krokiem ruszyłam do domu. Nie mogłam powiedzieć, że nie przyjdę.Wiedzieli by wtedy, że coś jest nie tak.
Weszłam do domu, gdy usłyszałam telefon. Szybko otworzyłam swoją torebkę i energicznie szukałam telefonu. To na pewno Kuba! Jest! znalazłam.
-Halo - szybko odebrałam i powiedziałam
-Cześć siostra! - powiedział Eryk
-O! Eryk.... Cześć braciszku. Co tam?
Nie ukrywam, byłam zdziwiona, szkoda że to nie był Kuba.
Pogadałam z Erykiem kilka minut. Umyłam ręce i zjadłam obiad. Cały czas miałam przy sobie telefon. Na pewno zadzwoni! Obiecał. Obiecał. Powtarzałam sobie cały czas.
Odrobiłam lekcję. Nie zadzwonił. Oglądałam telewizję. Nie zadzwonił. Myłam zęby. Nie zadzwonił.
Może coś się stało?! 
-I co nie dzwonił? - zapytała mama
-Nie... mamo, może coś się stało? Dzwonił dzisiaj do Maćka to do mnie też musi. - odpowiedziałam
-To ty zadzwoń do niego
-No tak,,, dobry pomysł
Od razu zadzwoniłam. Cisza, nie odbierał, coś jest nie tak.
-Zadzwoni do ciebie, zobaczysz. Jak nie dzisiaj to jutro. Przecież ci obiecał.
-Oby mamo... oby.
Wykąpałam się i cały czas czekałam na telefon. Nachodziły mnie dziwne różne myśli. Weszłam jeszcze przed spanie na pocztę. Nic nie napisał. Leżałam w łóżku i czekałam. Usnęłam...


https://www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca

ask.fm/SwagOnYou20
www.instagram.com/aszynkiewicz

2 komentarze: