Translate

poniedziałek, 20 marca 2017

Rozdział 54

Już nowy miesiąc, sierpień, czas powrotu do domu.
Jest mi trochę żal, taaak, to było oczywiste, że w końcu będziemy musieli wrócić, ale ten czas w Londynie, minął tak szybko...za szybko.
Byliśmy już spakowani, zrobiłam to wczoraj, żeby dziś mieć jeszcze trochę czasu na odpoczynek w tym cudnym mieście. Wyjedziemy na lotnisko o 14.00, bo lot mamy o 16.00, nim dojedziemy minie godzina, a o 15.15, otworzą nam bramki. Teraz jest u nas 9.00. Zjedliśmy już śniadanie, ja już się umalowałam, teraz idę się tylko ubrać, Błażej jest już gotowy do wyjścia. Założyłam dziś błękitną sukienkę z falbanką na ramionach, do niej czarne sandałki i również byłam gotowa.
-Gdzie idziemy, kochanie? - zapytałam Błażeja, z zaciekawieniem i lekkim żalem
-Chyba, już wszystko zwiedziliśmy - zaśmiał się Błażej - ale, może pójdziemy na spokojny spacer po ulicach Londynu? - zapytał i czekał na szybką odpowiedź
-Taki pomysł mi się podoba i pod koniec spaceru, może jakiś dobry obiadek na szybki lot? -odpowiedziałam i zapytałam
-O świetny pomysł, to co jesteś gotowa? Możemy wychodzić? - uśmiechnął się cudownie Błażej
-Tak, tylko wezmę torebkę i możemy wychodzić. -odpowiedziałam, po czym podeszłam do Błażeja i pocałowałam go.
Po kilku minutach wyszliśmy z hotelu.
Była trochę pochmurna pogoda, Londyn chyba też jest smutny, że wyjeżdżamy.
Szliśmy wolnym krokiem, trzymając się za ręce po ulicach Londynu. Rozmawiając co najbardziej podobało nam się podczas wyjazdu, które zabytki najbardziej nam się podobały. O 12.00 poszliśmy zjeść obiad. Weszliśmy do dość drogiej restauracji, ale co tam to dziś ostatnie godziny w Londynie, należy nam się.
-Dzień Dobry, proszę to karty dla państwa,a tym czasem może coś do picia? - zapytał grzecznie, uśmiechnięty kelner.
-Dziękujemy, poprosimy, dwa soki pomarańczowe. - odpowiedział, równie grzecznie Błażej
Oczywiście cała konwersacja odbywała się w języku angielskim.
Po chwili wybraliśmy już jedzenie z karty i w  tym samym czasie podszedł kelner.
-Czy mogę już przyjąć zamówienie? - zapytał tym samym tonem, gdy się z nami witał.
-Tak, poproszę dla mnie numer 9 z menu, a dla pani numer 18. - odpowiedział Błażej
-A do picia coś jeszcze? - ponownie zapytał kelner
-Nie dziękujemy, to wszystko.
Czekaliśmy na swoje dania 10 minut. Zjedliśmy bez pośpiechu, zapłaciliśmy i wyszliśmy. Poszliśmy spacerkiem z powrotem do hotelu. Było już 10 minut przed 14.00, zaczęliśmy zbierać się do taksówki i na lotnisko.

Już wylądowaliśmy, Błażej wziął nasze walizki i ponownie weszliśmy do taksówki, która odwiezie nas prosto do domu. Po dłuższej chwili byłam już pod domem. Wyjęłam swoją walizkę z bagażnika i podeszłam do Błażeja.
-Dziękuję Ci za ten wspaniały czas - powiedziałam ciepłym tonem
-To ja Ci dziękuję, było wspaniale - odpowiedział słodko Błażej
-Cieszę się, że Cię spotkałam, jesteś najlepszym chłopakiem jakiego znam - powiedziałam szczerze
Błażej przytulił mnie i pocałował. Postaliśmy tak jeszcze chwilę, a następnie wzięłam swoją walizkę i weszłam do domu.
-Halo? Jest tu ktoś? - zapytałam, lekko krzycząc
-Agata? Ojej, nie było słychać jak przyjechałaś - krzyczała, uradowana mama
Przytuliłyśmy się mocno. Później przyszedł mój brat i jego dziewczyna.
Usiedliśmy spokojnie w  salonie i wypytywali mnie o wszystko, zaczęłam pokazywać im zdjęcia i filmy. Mama zrobiła dobry obiad, mój ulubiony. Kluski leniwe z sałatką owocową. Rozmawialiśmy do 23.00, byłam już tak zmęczona, marzyłam tylko o swoim wygodnym łóżku.
Poszłam na górę, umyłam twarz, zęby, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Na szybko wysłałam sms-a dziewczyną, że już jestem w mieście i że koniecznie jutro się widzimy. Po chwili usnęłam.



https://www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca


piątek, 20 stycznia 2017

Rozdział 53

7 DNI PÓŹNIEJ


29 lipiec, ahh wracamy do domów już za 3 dni...
Przez ten ponad tydzień w Londynie, przyzwyczaiłam się już do ciągłego chodzenia. Muzea, parki i inne wydarzenia organizowane w ciągu wakacji w których chętnie braliśmy udział i poznawaliśmy nowych ludzi.
Dziś razem z nowy poznanymi znajomymi umówiliśmy się po południu na jakąś imprezę w klubie. Poznaliśmy ich przypadkiem na jednej z imprez pod London Eye. Zagadali do nas, okazało się, że są tylko o rok starsi, przyjechali do Londynu na wakacje sporą grupką. Cztery dziewczyny i Pięciu chłopaków, wszyscy starsi od nas, ale bardzo sympatyczni i pozytywni. Od razu znaleźliśmy wspólne tematy i odnaleźliśmy się  swoim towarzystwie. A najśmieszniejsze, że mieszkamy od siebie tylko 3 godziny drogi. Z samego rana leżąc jeszcze w łóżku, zadzwoniłam do mamy i dziewczyn, opowiedziałam im z grubsza co i jak u nas. Co robimy, gdzie dziś idziemy. Po 9.00 zjadłam śniadanie, a Błażej nadal spał. Postanowiłam pobiegać, ponieważ dawno tego nie robiłam, bardzo chętnie zabrałam się do spełnienia tego pomysłu. Na szczęście wzięłam jakieś buty sportowe, dresowe spodenki i do tego zwykła, luźna koszulka. Po przebraniu napisałam karteczkę Błażejowi, aby się nie martwił na mojej poduszce. Włożyłam słuchawki do uszu, puściłam ulubioną muzykę, wzięłam kartę od pokoju i wyszłam, pośpiesznie wypijając sok ze śniadania.
Świat podczas biegania wygląda znacznie inaczej, w porównaniu do Ciebie nikt się nie śpieszy, nie biegnie, a dzięki muzyce w słuchawkach, ludzie wydają się tacy szczęśliwi. Gdy tak cieszyłam się z życia i biegania, chciałam ominąć grupę ludzi stających na środku chodnika, obok nich stała pewnego rodzaju doniczka ' miejska' zrobiona z dość ciężkiej cegły, a w niej kwitnące kwiaty. Nie widziałam innego wyjścia, jak tylko przez nią przeskoczyć, niestety to był bardzo zły pomysł, ponieważ w tym samym czasie jakiś mężczyzna stanął pod tą samą donicą, próbując również wyminąć tłum stojący na chodniku.
Myślicie pewnie, co tym razem się stało? Już wam opisuje całą sytuację.
No więc, śmiesznie nawet o tym pisać, wbiegłam na niego, zderzając się, po czym razem upadliśmy na chodnik, dla mnie skończyło się to na tyle dobrze, ze upadłam na nieznajomego i tylko lekko upadłam na kolano, zadrapując je i z którego zaczęła lecieć krew. Natomiast nieznajomy był w gorszym stanie, ponieważ dostał ode mnie z drugiego kolana w swoje męskie klejnoty. 
Było mi tak strasznie głupio, że myślałam, że spalę się tam żywcem ze wstydu...
Od razu wiedziałam co zrobiłam i szybko wstałam, kulejąc lekko na moje zdarte kolano.
-Przepraszam, nic Panu nie jest? -zapytałam z troską i żalem w głosie
Był bardzo elegancko ubrany, znajdowaliśmy się obok jakiegoś biurowca, pewnie z stamtąd wyszedł, podobnie jak ta grupa ludzi stojących na środku i podobnie jak oni nie wiedziałam jak się zachować. Popatrzyli się przez chwilę na nas i później zaczęli rozchodzić się na różne strony. 
-Jest mi tak strasznie głupio, niezdara ze mnie, proszę mi wybaczyć - dodałam, gdy nieznajomy nie wydał żadnego słowa
-Ja również przepraszam, gdyby nie odpisywanie na sms, zauważyłbym Cię i z pewnością ustąpił - odpowiedział nieznajomy jeszcze mężczyzna
Ale co jest, Agata? Poznaje ten głos... O nie stało się najgorsze, nagle przed oczami przeleciały moje wszystkie wspomnienia związane z.... Kubą...
Poznałam w końcu jego włosy, gdy jeszcze prze chwile zwijał się w kłębek z bólu. Po kilku chwilkach wstał i spojrzał nie dowierzając.
-Agata? - zapytał i otworzył szeroko oczy, zapominając chyba o bólu, bo nawet się już nie kulił
-Jestem taki zaskoczony, co Ty tu robisz? -dodał
Chciałabym być miła, na prawdę, ale po tym co mi zrobił? A on zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
-Biegam - odpowiedziałam, lekko podirytowanym ale i zaskoczonym tonem
-To widzę, ale Ty w Londynie, przypadkiem? Uczysz się? Pracujesz? - nadal podpytywał, jakby nie pamiętał co zrobił mi w przeszłości.
-Przyleciałam na wakacje, prezent na osiemnaste urodziny - odpowiedziałam, oschłym tonem, może przypomni sobie dzięki temu, że coś jest nie tak
-Z dziewczynami? Miło z ich strony. - zapytał, po czym sam sobie odpowiedział
-Nie, przyleciałam tu z - chwila zastanowienia - z chłopakiem, to prezent od niego - dodałam, pewna siebie i tego co mówię
-Oo, przemiły prezent, na pewno zapamiętasz go na długo. Może z tej okazji i ja złożę Ci spóźnione życzenia. Wszystkiego najlepszego Aga! - powiedział z aż mdłą słodkością w głosie.
Widocznie nie był już tym samym Kubą, może przez śpiewanie głos zmienił mu się na tak sympatycznie miły. Wiedziałam, że za chwilę nie wytrzymam i gdy nadal będzie tak słodki i wspomni coś albo o Kate, albo o nas, wybuchnę emocjami i złością, którą dusiłam w sobie od jego wyjechania bez powrotu.
-Dziękuję bardzo. - odpowiedziałam, nic nie dodając
-A co u Ciebie słychać? - zapytał ponownie cukierkowym tonem, kurde czy on udaję?! Nie wytrzymałam...
-Kuba, czy Ty udajesz? Myślisz, że zapomniałam co zrobiłeś jeszcze nie tak dawno, a może prędzej czego nie zrobiłeś.. Nie wróciłeś do mnie, a co najgorsze nie dałeś żadnego znaku życia.Myślisz, ze jestem aż tak głupia, żeby teraz rozmawiać z Tobą jak Twoja najlepsza przyjaciółka? Rozmawiałeś ze wszystkimi, tylko nie ze mną, to jest śmieszne, bo nie widzę żadnego powodu, dla którego mogłeś się tak zachować. - przestałam przez chwilę mówić, z braku tchu podczas mówienia, nerwów i przed chwilowego biegania, jednak po kilku sekundach nabrałam powietrza i z powrotem zebrałam się na mówienie - Przez tyle miesięcy miałeś mnie gdzieś, a teraz udajesz, że nic takiego się nie stało i pytasz co u mnie, to są kpiny! Sorry, muszę już iść - byłam z siebie taka dumna, niestety poleciało mi kilka łez, spojrzałam na swoje kolano i w tym czasie podeszła do Kuby jakaś kobieta, z pewnością Kate, włożyłam słuchawki w uszy, otarłam łzy, spojrzałam z żalem na Kubę i odeszłam kilka kroków. Miałam zacząć biec, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Kubę, a kątem oka Kate w miejscu, gdzie przed chwilą powiedziałam Kubie prawdę w oczy. Kuba wyciągnął rękę i zdjął słuchawki z moich uszu, przy tym patrzył na mnie ze wstydem.
-Aga..- zaczął dość niewinnie, kto by uwierzył - ja na prawdę chciałem się do Ciebie odezwać, ale nie mogłem
-Nie mogłeś? Żartujesz sobie? Błagam, tylko mi nie mów, że ktoś Ci nie pozwolił - odpowiedziałam niegrzecznie
-Może nie to, że nie pozwolił,ale nie miałem wyjścia. Gdy tylko mój menadżer mnie poznał, pytał o wszystko w tym dziewczynę. Gdy tylko powiedziałem, że mam Ciebie, powiedział, że muszę to zakończyć, bo inaczej nici z mojej kariery, że ma dla mnie 'nową dziewczynę' która jest sławna, w moim wieku, co oznaczało, że mnie wypromuję, stanę się sławny, dzięki temu związkowi. Zakazał mi się z Tobą kontaktować w żadnej sprawie... - opowiedział mi Kuba, zauważyłam przy tym, ze jego oczy się szkliły
-Słyszysz co Ty mówisz?! Wybrałeś karierę zamiast mnie? Żałosne i już wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, tylko bardzo mi przykro, bardzo, że dokonałeś ta okrutnego wyboru, nigdy nie spodziewałabym się tego po Tobie, nie po tym co razem przeżyliśmy, Cześć Kuba - ponownie leciały mi łzy, podczas rozmowy Kuba trzymał mnie za nadgarstki. Wyrwałam się z jego dłoni i pobiegłam najszybciej ile tylko miałam sił. Zatrzymałam się dopiero za rogiem, kończącej tą ulicę.
Byłam wściekła, nie na siebie, na Kubę. Był okrutny, tak się kochaliśmy, a On wybrał karierę i związek z jakąś tanią lalą? Żałosne. Opłakiwałam to jeszcze przez chwilę, a później przypomniałam sobie o Błażeju. Nie opowiem mu dzisiejszej sytuacji, będzie bardzo zły, nie wiem jak by zareagował, boję się jego reakcji. Na razie zachowam to w tajemnicy. Wróciłam do hotelu, Błażej był już ubrany i gotowy na podbijanie dzisiejszego dnia. 
-Cześć kochanie - powiedział do mnie, pieszczotliwie i przytulił mnie
-Hej - dałam mu buziaka na przywitanie tego dnia - jestem nieświeża, pójdę się umyć, a później opowiesz mi co dziś robimy do wieczora, bo później spotykamy się w klubie z nowymi ludźmi, jak za pewne pamiętasz - uśmiechnęłam się przymusowo, wcale nie byłam szczęśliwa
Wzięłam kąpiel, a po niej poszliśmy na basen hotelowy, saune, masaże, aż do późnego po południa. O 16.00 byliśmy już w pokoju. Poszłam się umyć, a po mnie Błażej. Suszyłam włosy, gdy Błażej zaszedł mnie od tyłu i mocno przytulił.
-Jesteś dziś jakaś nie swoja, coś się stało? - zapytał troskliwie
-Wszystko jest dobrze kochanie, wydaje Ci się - odpowiedziałam nie zgodnie z prawdą.Chciałabym mu powiedzieć całą prawdę, kogo dziś spotkałam i co mi powiedział, ale nie dałabym rady, nie wiedziałam jak się zachowa, było mi przykro, że go okłamuję. 
Po wysuszeniu włosów zamówiłam nam drinki i zaczęłam szukać ubrań na dzisiejsze wyjście. Obym tylko po alkoholu się nie wygadała nikomu...
Ostatecznie wybrałam czerwona sukienkę na ramiączka z wycięciem na dekolcie w podłużnym kształcie, do niej czarne sandałki i czarna, mała torebka na ramię. Błażej ubrał jeansowe jasne spodnie z przetarciami i kilkoma dziurami, a do nich krótkie trampki i niebieska jasna bluzka z wycięciem w kształcie litery V. Schowałam do torebki nasze telefony, dokumenty, portfele i kartę pokojową. Już ubrani, ja umalowana wyszliśmy na autobus. Po godzinie byliśmy przed umówionym klubem, wszyscy już na nas czekali. Chłopaki ubrali się podobnie, my dziewczyny miałyśmy sukienki. Weszliśmy do środka i od razu zamówiliśmy drinki. Imprezka dopiero się rozkręcała. Dużo tańczyliśmy i rozmawialiśmy. Po 4 godzinach zabawy poszłam do łazienki po raz kolejny, czekając w kolejce do toalety, która ciągnęła się aż przed drzwi do łazienki wyjęłam telefon i postanowiłam zadzwonić do dziewczyn.
Kolejka nadal stała w miejscu. Na szczęście Zuza odebrała, powiedziałam jej od razu, aby przekazała nasze szczegóły Marcie. Opowiedziałam jej o dzisiejszym przypadkowym spotkaniu z  Kubą.
-I teraz już sama nie wiem, czym mam o tym spotkaniu z Kuba mówić Błażejowi - powiedziałam do Zuzy, tonem filozofa jak to po alkoholu
-Jak to nie wiesz, myślałem, że mówimy sobie wszystko, jesteśmy szczerzy w tym związku - powiedział zaa moich pleców Błażej, podirytowanym tonem.
-Zuza, muszę kończyć, zdzwonimy się jutro, pa, całuję - powiedziałam szybko do słuchawki
-Błażej, ja po prostu nie wiedziałam jak zareagujesz, oczywiście nie usprawiedliwia mnie to, przepraszam, mogę to nadrobić - rozmowy po alkoholu nigdy nie mają sensu i zawsze kończą się źle, chyba każdy z was to wie. 
-Ale  Agata, sam fakt, że chciałaś mi nic nie mówić, to bardzo nie fair, nie uważasz? - zapytał ze smutkiem w oczach Błażej.
Podeszłam do niego, próbując go objąć w biodrach, niestety odsunął się o krok. Po chwili wszytko mu opowiedziałam, co się wydarzyło. Był bardzo zdziwiony, ale wybaczył mi.
-Przepraszam jeszcze raz, to się więcej nie powtórzy, za bardzo Cię kocham, przepraszam - powiedziałam smutnym tonem
-Ja Ciebie też Aga, nawet nie wiesz jak, ale nie zrób takiego numeru już nigdy więcej okej? - powiedział te słowa i przytulił mnie swoimi umięśnionymi ramionami, obejmując w pasie.
Po tej rozmowie przy toaletach wróciliśmy na salę i dalej bawiliśmy się razem ze znajomymi. Jeszcze dużo pijąc. Błażej już nie wypomniał mi sytuacji zaistniałej z powodu Kuby, uff. Po 4.00 rano byliśmy już w pokoju i układaliśmy się do spania.


Dokładnie miesięczna przerwa kochani czytelnicy, za to ten rozdział jest bardzoooo ciekawy i długi, co myślicie co będzie dalej? Kuba pojawi się w życiu Agaty i Błażeja, komu kibicujecie? Agata i Kuba czy Agata i Błażej? A może z kimś zupełnie innym? Jak powinna teraz postąpić? Czekam na kreatywne komentarze :) i serdecznie ściskam i pozdrawiam :*


www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca