Translate

wtorek, 20 grudnia 2016

Rozdział 52

Przebudziłam się, ale nie otwierałam jeszcze oczu, było tak przyjemnie mi w objęciach mojego faceta. Miałam dziwny sen, śnił mi się Kuba. Nie zaraz, zaraz... to nie był sen. On na prawdę tu był. Ale nie chce o nim myśleć i marnować czas na wspomnienia związane z nim.
Błażej chyba też już nie spał, bo nie miał płytkiego oddechu jaki mamy gdy śpimy. 
Nagle podczas tej ciszy, usłyszałam dźwięk sms-a, mojego telefonu. Nie otwierając jeszcze oczu sięgnęłam po telefon ze stolika. Był to sms od Marty. Napisała w nim, że uważają razem z Zuzą, że nie powinnam się przejmować Kubą i dobrze się bawić. Zapytała również jak jest w Londynie. 
Po przeczytaniu od razu odpisałam. ''Zrobię tak. Jest na prawdę wspaniale, kiedyś wrócimy tu razem we trzy. Podeślę wam kilka fotek dziś, a u was jak? ''
Po kilku minutach dostałam odpowiedź: ''Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwa. U nas wszystko dobrze, tylko trochę nudno bez ciebie. Czekamy na zdjęcia. Bawcie się dobrze. Do usłyszenia.''
Odłożyłam telefon i spojrzałam na Błażeja. 
-Hejjj, wstawaj. Co dziś robimy? -zapytałam
-A dziś coś bardzo miłego odwiedzimy pewne muzeum - odpowiedział Błażej
-Muzeum? Źle mi się kojarzy to słowo...
-To nie będzie zwykłe, nudne muzeum, dowiesz się po śniadaniu, ubierz się ładnie i wygodnie.
-Zaciekawiłeś mnie. W takim razie idę się wykąpać i ubrać.
-Ejjj, a jakiś buziak na przywitanie naszego kolejnego, wspólnego dnia?
-Buziaka? No dobraa
Chwilę poleżeliśmy jeszcze razem i wygłupialiśmy się. Później poszłam się wykąpać i ubrać. Wybrałam na dzisiejsze zwiedzanie muzeum białe trampki, jeansowe szorty i białą bluzkę z nadrukiem. Zrobiłam makijaż, włożyłam portfel, telefon do torebki i założyłam okulary na nos. Ja byłam już gotowa, Błażej już kończył się ubierać. On założył jasne spodnie, których nogawki lekko zawinął, krótkie białe trampki i koszulkę bez rękawów. Wziął okulary i kartę pokoju i wyszliśmy. Mieliśmy do metra 3 przystanki autobusem. A z metra kolejnym autobusem do muzeum. Dopiero pod samym budynkiem dowiedziałam się co to było za muzeum. Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. Jak bardzo się cieszyłam, zawsze mnie ono ciekawiło. Powtarzam się, ale Błażej to najlepszy chłopak na świecie, nie chciałabym go zranić ani stracić....
Robiliśmy sobie mnóstwo zdjęć z figurami, super pamiątka. Zwiedzenia muzeum zajęło nam większość dnia. Wyszliśmy z niego około 16.30. 
-To co teraz idziemy coś zjeść w centrum? - zapytał Błażej
-Hmm, może jakieś lody w centrum, a na kolację pizza. Bo teraz nie jestem zbyt głodna, a lodami nie pogardzę. Co Ty na to?
-Okej, dobry pomysł, a pizza w hotelu czy na mieście?
-Może dziś na mieście, wybierzemy jakąś klimatyczną, dobrą pizzerie.
-Super, jestem za, jednak co dwie głowy to nie jedna.
W centrum byliśmy już o 17.00, zjedliśmy lody i poszliśmy pospacerować przy London Eye, Big Benie. W tym czasie była masa ludzi na ulicach, ciężko było chodzić wolno i za ręce. Po spacerze ruszyliśmy na przystanek i z tamtąd do pizzeri, którą znalazł Błażej w internecie. Podobno najlepsza w centrum Londynu. Przejechaliśmy 2 przystanki i weszliśmy do lokalu. 
Wybór pizz, był tak duży, że nie mogliśmy się zdecydować, dlatego też dzieliśmy jedną dużą pizze o dwóch różnych smakach. Do niej wybraliśmy sok i zajadaliśmy się. To prawda to przepyszna pizzeria, ale nie wiem czy najlepsza, bo w innych pizzeriach nie byłam i nie jadłam, co chętnie zrobimy, gdy tylko najdzie nas ochota na pizze. Po 19.30 wyruszyliśmy do metra, aby wrócić do hotelu. Byliśmy w nim po 20.30. Postanowiłam już  w pokoju, że zadzwonię do mamy z kamerki internetowej.
-Hej mama - powiedziała Jak dobrze Cię widzieć, co u Ciebie i młodych?
-Cześć kochanie. Młodzi jak to młodzi szaleją, wychodzą na imprezki. A u was? Co robiliście dziś? - zapytała mama
-Dziś byliśmy w Muzeum Figur Woskowych, spędziliśmy tak praktycznie cały dzień, później lody, spacer w centrum, pizza, a teraz dopiero wróciliśmy, przebierzemy się i pójdziemy na miasto na jakąś imprezę w klubie.
-O fajnie wam, zazdroszczę, tylko proszę uważajcie na siebie.
U mamy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Córeczko, kończę, bo ktoś przyszedł chyba Gosia, odezwij się jutro. Do usłyszenia.
-Oczywiście, pozdrów ciocię, paa.
Podczas mojej rozmowy z mamą, Błażej  poszedł się odświeżyć i zmienić bluzkę na inną, podobną. Ta stylizacja bardzo mu pasowała, był super przystojny. Ja otworzyłam szafę i poczułam jak bardzo zmęczył mnie dziś ten spacer i zwiedzanie muzeum. 
-Błażej! - krzyknęłam, by był w łazience.
-Co tam? - zapytał, wychylając głowę z łazienki
-Nie chce mi się nigdzie wychodzić, przepraszam..
-Nie przepraszaj, mi tez nie bardzo, dobrze się składa. Obejrzymy coś w telewizji co?
-Tak i pójdziemy spać! - ucieszyłam się
-Czyli mamy plany na wieczór.
-Kocham Cię! - zamknęłam szafę i rzuciłam się w objęcia Błażeja, zaplotłam nogi na jego biodrach i całowaliśmy się. 
Błażej włączył jakiś film, komedię i leżeliśmy, oglądając. Po filmie usnęliśmy.

Bardzo długa przerwa, ale zbliżają się święta i znalazłam chwilkę. Postaram się napisać kolejny rozdział jeszcze w święta, jeśli tylko plany mi się nie pokrzyżują. Do usłyszenia drodzy czytelnicy :) 




www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca