Translate

wtorek, 20 lutego 2018

Witajcie :)

Hej! :)
Nie wiem czy ktoś tu jeszcze jest. Tak długo mnie nie było... Tyle się działo...
Przepraszam za tak długą nie obecność.
Jeśli jeszcze tu jesteście i chcielibyście, żeby wznowiła pisanie i się do tego przyłożyła, dawajcie znać w komentarzach.
Czekam na przynajmniej 10 pozytywnych komentarzy :)
Pozdrawiam Was cieplutko.
Ala :*

poniedziałek, 20 marca 2017

Rozdział 54

Już nowy miesiąc, sierpień, czas powrotu do domu.
Jest mi trochę żal, taaak, to było oczywiste, że w końcu będziemy musieli wrócić, ale ten czas w Londynie, minął tak szybko...za szybko.
Byliśmy już spakowani, zrobiłam to wczoraj, żeby dziś mieć jeszcze trochę czasu na odpoczynek w tym cudnym mieście. Wyjedziemy na lotnisko o 14.00, bo lot mamy o 16.00, nim dojedziemy minie godzina, a o 15.15, otworzą nam bramki. Teraz jest u nas 9.00. Zjedliśmy już śniadanie, ja już się umalowałam, teraz idę się tylko ubrać, Błażej jest już gotowy do wyjścia. Założyłam dziś błękitną sukienkę z falbanką na ramionach, do niej czarne sandałki i również byłam gotowa.
-Gdzie idziemy, kochanie? - zapytałam Błażeja, z zaciekawieniem i lekkim żalem
-Chyba, już wszystko zwiedziliśmy - zaśmiał się Błażej - ale, może pójdziemy na spokojny spacer po ulicach Londynu? - zapytał i czekał na szybką odpowiedź
-Taki pomysł mi się podoba i pod koniec spaceru, może jakiś dobry obiadek na szybki lot? -odpowiedziałam i zapytałam
-O świetny pomysł, to co jesteś gotowa? Możemy wychodzić? - uśmiechnął się cudownie Błażej
-Tak, tylko wezmę torebkę i możemy wychodzić. -odpowiedziałam, po czym podeszłam do Błażeja i pocałowałam go.
Po kilku minutach wyszliśmy z hotelu.
Była trochę pochmurna pogoda, Londyn chyba też jest smutny, że wyjeżdżamy.
Szliśmy wolnym krokiem, trzymając się za ręce po ulicach Londynu. Rozmawiając co najbardziej podobało nam się podczas wyjazdu, które zabytki najbardziej nam się podobały. O 12.00 poszliśmy zjeść obiad. Weszliśmy do dość drogiej restauracji, ale co tam to dziś ostatnie godziny w Londynie, należy nam się.
-Dzień Dobry, proszę to karty dla państwa,a tym czasem może coś do picia? - zapytał grzecznie, uśmiechnięty kelner.
-Dziękujemy, poprosimy, dwa soki pomarańczowe. - odpowiedział, równie grzecznie Błażej
Oczywiście cała konwersacja odbywała się w języku angielskim.
Po chwili wybraliśmy już jedzenie z karty i w  tym samym czasie podszedł kelner.
-Czy mogę już przyjąć zamówienie? - zapytał tym samym tonem, gdy się z nami witał.
-Tak, poproszę dla mnie numer 9 z menu, a dla pani numer 18. - odpowiedział Błażej
-A do picia coś jeszcze? - ponownie zapytał kelner
-Nie dziękujemy, to wszystko.
Czekaliśmy na swoje dania 10 minut. Zjedliśmy bez pośpiechu, zapłaciliśmy i wyszliśmy. Poszliśmy spacerkiem z powrotem do hotelu. Było już 10 minut przed 14.00, zaczęliśmy zbierać się do taksówki i na lotnisko.

Już wylądowaliśmy, Błażej wziął nasze walizki i ponownie weszliśmy do taksówki, która odwiezie nas prosto do domu. Po dłuższej chwili byłam już pod domem. Wyjęłam swoją walizkę z bagażnika i podeszłam do Błażeja.
-Dziękuję Ci za ten wspaniały czas - powiedziałam ciepłym tonem
-To ja Ci dziękuję, było wspaniale - odpowiedział słodko Błażej
-Cieszę się, że Cię spotkałam, jesteś najlepszym chłopakiem jakiego znam - powiedziałam szczerze
Błażej przytulił mnie i pocałował. Postaliśmy tak jeszcze chwilę, a następnie wzięłam swoją walizkę i weszłam do domu.
-Halo? Jest tu ktoś? - zapytałam, lekko krzycząc
-Agata? Ojej, nie było słychać jak przyjechałaś - krzyczała, uradowana mama
Przytuliłyśmy się mocno. Później przyszedł mój brat i jego dziewczyna.
Usiedliśmy spokojnie w  salonie i wypytywali mnie o wszystko, zaczęłam pokazywać im zdjęcia i filmy. Mama zrobiła dobry obiad, mój ulubiony. Kluski leniwe z sałatką owocową. Rozmawialiśmy do 23.00, byłam już tak zmęczona, marzyłam tylko o swoim wygodnym łóżku.
Poszłam na górę, umyłam twarz, zęby, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Na szybko wysłałam sms-a dziewczyną, że już jestem w mieście i że koniecznie jutro się widzimy. Po chwili usnęłam.



https://www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca


piątek, 20 stycznia 2017

Rozdział 53

7 DNI PÓŹNIEJ


29 lipiec, ahh wracamy do domów już za 3 dni...
Przez ten ponad tydzień w Londynie, przyzwyczaiłam się już do ciągłego chodzenia. Muzea, parki i inne wydarzenia organizowane w ciągu wakacji w których chętnie braliśmy udział i poznawaliśmy nowych ludzi.
Dziś razem z nowy poznanymi znajomymi umówiliśmy się po południu na jakąś imprezę w klubie. Poznaliśmy ich przypadkiem na jednej z imprez pod London Eye. Zagadali do nas, okazało się, że są tylko o rok starsi, przyjechali do Londynu na wakacje sporą grupką. Cztery dziewczyny i Pięciu chłopaków, wszyscy starsi od nas, ale bardzo sympatyczni i pozytywni. Od razu znaleźliśmy wspólne tematy i odnaleźliśmy się  swoim towarzystwie. A najśmieszniejsze, że mieszkamy od siebie tylko 3 godziny drogi. Z samego rana leżąc jeszcze w łóżku, zadzwoniłam do mamy i dziewczyn, opowiedziałam im z grubsza co i jak u nas. Co robimy, gdzie dziś idziemy. Po 9.00 zjadłam śniadanie, a Błażej nadal spał. Postanowiłam pobiegać, ponieważ dawno tego nie robiłam, bardzo chętnie zabrałam się do spełnienia tego pomysłu. Na szczęście wzięłam jakieś buty sportowe, dresowe spodenki i do tego zwykła, luźna koszulka. Po przebraniu napisałam karteczkę Błażejowi, aby się nie martwił na mojej poduszce. Włożyłam słuchawki do uszu, puściłam ulubioną muzykę, wzięłam kartę od pokoju i wyszłam, pośpiesznie wypijając sok ze śniadania.
Świat podczas biegania wygląda znacznie inaczej, w porównaniu do Ciebie nikt się nie śpieszy, nie biegnie, a dzięki muzyce w słuchawkach, ludzie wydają się tacy szczęśliwi. Gdy tak cieszyłam się z życia i biegania, chciałam ominąć grupę ludzi stających na środku chodnika, obok nich stała pewnego rodzaju doniczka ' miejska' zrobiona z dość ciężkiej cegły, a w niej kwitnące kwiaty. Nie widziałam innego wyjścia, jak tylko przez nią przeskoczyć, niestety to był bardzo zły pomysł, ponieważ w tym samym czasie jakiś mężczyzna stanął pod tą samą donicą, próbując również wyminąć tłum stojący na chodniku.
Myślicie pewnie, co tym razem się stało? Już wam opisuje całą sytuację.
No więc, śmiesznie nawet o tym pisać, wbiegłam na niego, zderzając się, po czym razem upadliśmy na chodnik, dla mnie skończyło się to na tyle dobrze, ze upadłam na nieznajomego i tylko lekko upadłam na kolano, zadrapując je i z którego zaczęła lecieć krew. Natomiast nieznajomy był w gorszym stanie, ponieważ dostał ode mnie z drugiego kolana w swoje męskie klejnoty. 
Było mi tak strasznie głupio, że myślałam, że spalę się tam żywcem ze wstydu...
Od razu wiedziałam co zrobiłam i szybko wstałam, kulejąc lekko na moje zdarte kolano.
-Przepraszam, nic Panu nie jest? -zapytałam z troską i żalem w głosie
Był bardzo elegancko ubrany, znajdowaliśmy się obok jakiegoś biurowca, pewnie z stamtąd wyszedł, podobnie jak ta grupa ludzi stojących na środku i podobnie jak oni nie wiedziałam jak się zachować. Popatrzyli się przez chwilę na nas i później zaczęli rozchodzić się na różne strony. 
-Jest mi tak strasznie głupio, niezdara ze mnie, proszę mi wybaczyć - dodałam, gdy nieznajomy nie wydał żadnego słowa
-Ja również przepraszam, gdyby nie odpisywanie na sms, zauważyłbym Cię i z pewnością ustąpił - odpowiedział nieznajomy jeszcze mężczyzna
Ale co jest, Agata? Poznaje ten głos... O nie stało się najgorsze, nagle przed oczami przeleciały moje wszystkie wspomnienia związane z.... Kubą...
Poznałam w końcu jego włosy, gdy jeszcze prze chwile zwijał się w kłębek z bólu. Po kilku chwilkach wstał i spojrzał nie dowierzając.
-Agata? - zapytał i otworzył szeroko oczy, zapominając chyba o bólu, bo nawet się już nie kulił
-Jestem taki zaskoczony, co Ty tu robisz? -dodał
Chciałabym być miła, na prawdę, ale po tym co mi zrobił? A on zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
-Biegam - odpowiedziałam, lekko podirytowanym ale i zaskoczonym tonem
-To widzę, ale Ty w Londynie, przypadkiem? Uczysz się? Pracujesz? - nadal podpytywał, jakby nie pamiętał co zrobił mi w przeszłości.
-Przyleciałam na wakacje, prezent na osiemnaste urodziny - odpowiedziałam, oschłym tonem, może przypomni sobie dzięki temu, że coś jest nie tak
-Z dziewczynami? Miło z ich strony. - zapytał, po czym sam sobie odpowiedział
-Nie, przyleciałam tu z - chwila zastanowienia - z chłopakiem, to prezent od niego - dodałam, pewna siebie i tego co mówię
-Oo, przemiły prezent, na pewno zapamiętasz go na długo. Może z tej okazji i ja złożę Ci spóźnione życzenia. Wszystkiego najlepszego Aga! - powiedział z aż mdłą słodkością w głosie.
Widocznie nie był już tym samym Kubą, może przez śpiewanie głos zmienił mu się na tak sympatycznie miły. Wiedziałam, że za chwilę nie wytrzymam i gdy nadal będzie tak słodki i wspomni coś albo o Kate, albo o nas, wybuchnę emocjami i złością, którą dusiłam w sobie od jego wyjechania bez powrotu.
-Dziękuję bardzo. - odpowiedziałam, nic nie dodając
-A co u Ciebie słychać? - zapytał ponownie cukierkowym tonem, kurde czy on udaję?! Nie wytrzymałam...
-Kuba, czy Ty udajesz? Myślisz, że zapomniałam co zrobiłeś jeszcze nie tak dawno, a może prędzej czego nie zrobiłeś.. Nie wróciłeś do mnie, a co najgorsze nie dałeś żadnego znaku życia.Myślisz, ze jestem aż tak głupia, żeby teraz rozmawiać z Tobą jak Twoja najlepsza przyjaciółka? Rozmawiałeś ze wszystkimi, tylko nie ze mną, to jest śmieszne, bo nie widzę żadnego powodu, dla którego mogłeś się tak zachować. - przestałam przez chwilę mówić, z braku tchu podczas mówienia, nerwów i przed chwilowego biegania, jednak po kilku sekundach nabrałam powietrza i z powrotem zebrałam się na mówienie - Przez tyle miesięcy miałeś mnie gdzieś, a teraz udajesz, że nic takiego się nie stało i pytasz co u mnie, to są kpiny! Sorry, muszę już iść - byłam z siebie taka dumna, niestety poleciało mi kilka łez, spojrzałam na swoje kolano i w tym czasie podeszła do Kuby jakaś kobieta, z pewnością Kate, włożyłam słuchawki w uszy, otarłam łzy, spojrzałam z żalem na Kubę i odeszłam kilka kroków. Miałam zacząć biec, gdy ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Kubę, a kątem oka Kate w miejscu, gdzie przed chwilą powiedziałam Kubie prawdę w oczy. Kuba wyciągnął rękę i zdjął słuchawki z moich uszu, przy tym patrzył na mnie ze wstydem.
-Aga..- zaczął dość niewinnie, kto by uwierzył - ja na prawdę chciałem się do Ciebie odezwać, ale nie mogłem
-Nie mogłeś? Żartujesz sobie? Błagam, tylko mi nie mów, że ktoś Ci nie pozwolił - odpowiedziałam niegrzecznie
-Może nie to, że nie pozwolił,ale nie miałem wyjścia. Gdy tylko mój menadżer mnie poznał, pytał o wszystko w tym dziewczynę. Gdy tylko powiedziałem, że mam Ciebie, powiedział, że muszę to zakończyć, bo inaczej nici z mojej kariery, że ma dla mnie 'nową dziewczynę' która jest sławna, w moim wieku, co oznaczało, że mnie wypromuję, stanę się sławny, dzięki temu związkowi. Zakazał mi się z Tobą kontaktować w żadnej sprawie... - opowiedział mi Kuba, zauważyłam przy tym, ze jego oczy się szkliły
-Słyszysz co Ty mówisz?! Wybrałeś karierę zamiast mnie? Żałosne i już wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, tylko bardzo mi przykro, bardzo, że dokonałeś ta okrutnego wyboru, nigdy nie spodziewałabym się tego po Tobie, nie po tym co razem przeżyliśmy, Cześć Kuba - ponownie leciały mi łzy, podczas rozmowy Kuba trzymał mnie za nadgarstki. Wyrwałam się z jego dłoni i pobiegłam najszybciej ile tylko miałam sił. Zatrzymałam się dopiero za rogiem, kończącej tą ulicę.
Byłam wściekła, nie na siebie, na Kubę. Był okrutny, tak się kochaliśmy, a On wybrał karierę i związek z jakąś tanią lalą? Żałosne. Opłakiwałam to jeszcze przez chwilę, a później przypomniałam sobie o Błażeju. Nie opowiem mu dzisiejszej sytuacji, będzie bardzo zły, nie wiem jak by zareagował, boję się jego reakcji. Na razie zachowam to w tajemnicy. Wróciłam do hotelu, Błażej był już ubrany i gotowy na podbijanie dzisiejszego dnia. 
-Cześć kochanie - powiedział do mnie, pieszczotliwie i przytulił mnie
-Hej - dałam mu buziaka na przywitanie tego dnia - jestem nieświeża, pójdę się umyć, a później opowiesz mi co dziś robimy do wieczora, bo później spotykamy się w klubie z nowymi ludźmi, jak za pewne pamiętasz - uśmiechnęłam się przymusowo, wcale nie byłam szczęśliwa
Wzięłam kąpiel, a po niej poszliśmy na basen hotelowy, saune, masaże, aż do późnego po południa. O 16.00 byliśmy już w pokoju. Poszłam się umyć, a po mnie Błażej. Suszyłam włosy, gdy Błażej zaszedł mnie od tyłu i mocno przytulił.
-Jesteś dziś jakaś nie swoja, coś się stało? - zapytał troskliwie
-Wszystko jest dobrze kochanie, wydaje Ci się - odpowiedziałam nie zgodnie z prawdą.Chciałabym mu powiedzieć całą prawdę, kogo dziś spotkałam i co mi powiedział, ale nie dałabym rady, nie wiedziałam jak się zachowa, było mi przykro, że go okłamuję. 
Po wysuszeniu włosów zamówiłam nam drinki i zaczęłam szukać ubrań na dzisiejsze wyjście. Obym tylko po alkoholu się nie wygadała nikomu...
Ostatecznie wybrałam czerwona sukienkę na ramiączka z wycięciem na dekolcie w podłużnym kształcie, do niej czarne sandałki i czarna, mała torebka na ramię. Błażej ubrał jeansowe jasne spodnie z przetarciami i kilkoma dziurami, a do nich krótkie trampki i niebieska jasna bluzka z wycięciem w kształcie litery V. Schowałam do torebki nasze telefony, dokumenty, portfele i kartę pokojową. Już ubrani, ja umalowana wyszliśmy na autobus. Po godzinie byliśmy przed umówionym klubem, wszyscy już na nas czekali. Chłopaki ubrali się podobnie, my dziewczyny miałyśmy sukienki. Weszliśmy do środka i od razu zamówiliśmy drinki. Imprezka dopiero się rozkręcała. Dużo tańczyliśmy i rozmawialiśmy. Po 4 godzinach zabawy poszłam do łazienki po raz kolejny, czekając w kolejce do toalety, która ciągnęła się aż przed drzwi do łazienki wyjęłam telefon i postanowiłam zadzwonić do dziewczyn.
Kolejka nadal stała w miejscu. Na szczęście Zuza odebrała, powiedziałam jej od razu, aby przekazała nasze szczegóły Marcie. Opowiedziałam jej o dzisiejszym przypadkowym spotkaniu z  Kubą.
-I teraz już sama nie wiem, czym mam o tym spotkaniu z Kuba mówić Błażejowi - powiedziałam do Zuzy, tonem filozofa jak to po alkoholu
-Jak to nie wiesz, myślałem, że mówimy sobie wszystko, jesteśmy szczerzy w tym związku - powiedział zaa moich pleców Błażej, podirytowanym tonem.
-Zuza, muszę kończyć, zdzwonimy się jutro, pa, całuję - powiedziałam szybko do słuchawki
-Błażej, ja po prostu nie wiedziałam jak zareagujesz, oczywiście nie usprawiedliwia mnie to, przepraszam, mogę to nadrobić - rozmowy po alkoholu nigdy nie mają sensu i zawsze kończą się źle, chyba każdy z was to wie. 
-Ale  Agata, sam fakt, że chciałaś mi nic nie mówić, to bardzo nie fair, nie uważasz? - zapytał ze smutkiem w oczach Błażej.
Podeszłam do niego, próbując go objąć w biodrach, niestety odsunął się o krok. Po chwili wszytko mu opowiedziałam, co się wydarzyło. Był bardzo zdziwiony, ale wybaczył mi.
-Przepraszam jeszcze raz, to się więcej nie powtórzy, za bardzo Cię kocham, przepraszam - powiedziałam smutnym tonem
-Ja Ciebie też Aga, nawet nie wiesz jak, ale nie zrób takiego numeru już nigdy więcej okej? - powiedział te słowa i przytulił mnie swoimi umięśnionymi ramionami, obejmując w pasie.
Po tej rozmowie przy toaletach wróciliśmy na salę i dalej bawiliśmy się razem ze znajomymi. Jeszcze dużo pijąc. Błażej już nie wypomniał mi sytuacji zaistniałej z powodu Kuby, uff. Po 4.00 rano byliśmy już w pokoju i układaliśmy się do spania.


Dokładnie miesięczna przerwa kochani czytelnicy, za to ten rozdział jest bardzoooo ciekawy i długi, co myślicie co będzie dalej? Kuba pojawi się w życiu Agaty i Błażeja, komu kibicujecie? Agata i Kuba czy Agata i Błażej? A może z kimś zupełnie innym? Jak powinna teraz postąpić? Czekam na kreatywne komentarze :) i serdecznie ściskam i pozdrawiam :*


www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca





wtorek, 20 grudnia 2016

Rozdział 52

Przebudziłam się, ale nie otwierałam jeszcze oczu, było tak przyjemnie mi w objęciach mojego faceta. Miałam dziwny sen, śnił mi się Kuba. Nie zaraz, zaraz... to nie był sen. On na prawdę tu był. Ale nie chce o nim myśleć i marnować czas na wspomnienia związane z nim.
Błażej chyba też już nie spał, bo nie miał płytkiego oddechu jaki mamy gdy śpimy. 
Nagle podczas tej ciszy, usłyszałam dźwięk sms-a, mojego telefonu. Nie otwierając jeszcze oczu sięgnęłam po telefon ze stolika. Był to sms od Marty. Napisała w nim, że uważają razem z Zuzą, że nie powinnam się przejmować Kubą i dobrze się bawić. Zapytała również jak jest w Londynie. 
Po przeczytaniu od razu odpisałam. ''Zrobię tak. Jest na prawdę wspaniale, kiedyś wrócimy tu razem we trzy. Podeślę wam kilka fotek dziś, a u was jak? ''
Po kilku minutach dostałam odpowiedź: ''Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwa. U nas wszystko dobrze, tylko trochę nudno bez ciebie. Czekamy na zdjęcia. Bawcie się dobrze. Do usłyszenia.''
Odłożyłam telefon i spojrzałam na Błażeja. 
-Hejjj, wstawaj. Co dziś robimy? -zapytałam
-A dziś coś bardzo miłego odwiedzimy pewne muzeum - odpowiedział Błażej
-Muzeum? Źle mi się kojarzy to słowo...
-To nie będzie zwykłe, nudne muzeum, dowiesz się po śniadaniu, ubierz się ładnie i wygodnie.
-Zaciekawiłeś mnie. W takim razie idę się wykąpać i ubrać.
-Ejjj, a jakiś buziak na przywitanie naszego kolejnego, wspólnego dnia?
-Buziaka? No dobraa
Chwilę poleżeliśmy jeszcze razem i wygłupialiśmy się. Później poszłam się wykąpać i ubrać. Wybrałam na dzisiejsze zwiedzanie muzeum białe trampki, jeansowe szorty i białą bluzkę z nadrukiem. Zrobiłam makijaż, włożyłam portfel, telefon do torebki i założyłam okulary na nos. Ja byłam już gotowa, Błażej już kończył się ubierać. On założył jasne spodnie, których nogawki lekko zawinął, krótkie białe trampki i koszulkę bez rękawów. Wziął okulary i kartę pokoju i wyszliśmy. Mieliśmy do metra 3 przystanki autobusem. A z metra kolejnym autobusem do muzeum. Dopiero pod samym budynkiem dowiedziałam się co to było za muzeum. Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud. Jak bardzo się cieszyłam, zawsze mnie ono ciekawiło. Powtarzam się, ale Błażej to najlepszy chłopak na świecie, nie chciałabym go zranić ani stracić....
Robiliśmy sobie mnóstwo zdjęć z figurami, super pamiątka. Zwiedzenia muzeum zajęło nam większość dnia. Wyszliśmy z niego około 16.30. 
-To co teraz idziemy coś zjeść w centrum? - zapytał Błażej
-Hmm, może jakieś lody w centrum, a na kolację pizza. Bo teraz nie jestem zbyt głodna, a lodami nie pogardzę. Co Ty na to?
-Okej, dobry pomysł, a pizza w hotelu czy na mieście?
-Może dziś na mieście, wybierzemy jakąś klimatyczną, dobrą pizzerie.
-Super, jestem za, jednak co dwie głowy to nie jedna.
W centrum byliśmy już o 17.00, zjedliśmy lody i poszliśmy pospacerować przy London Eye, Big Benie. W tym czasie była masa ludzi na ulicach, ciężko było chodzić wolno i za ręce. Po spacerze ruszyliśmy na przystanek i z tamtąd do pizzeri, którą znalazł Błażej w internecie. Podobno najlepsza w centrum Londynu. Przejechaliśmy 2 przystanki i weszliśmy do lokalu. 
Wybór pizz, był tak duży, że nie mogliśmy się zdecydować, dlatego też dzieliśmy jedną dużą pizze o dwóch różnych smakach. Do niej wybraliśmy sok i zajadaliśmy się. To prawda to przepyszna pizzeria, ale nie wiem czy najlepsza, bo w innych pizzeriach nie byłam i nie jadłam, co chętnie zrobimy, gdy tylko najdzie nas ochota na pizze. Po 19.30 wyruszyliśmy do metra, aby wrócić do hotelu. Byliśmy w nim po 20.30. Postanowiłam już  w pokoju, że zadzwonię do mamy z kamerki internetowej.
-Hej mama - powiedziała Jak dobrze Cię widzieć, co u Ciebie i młodych?
-Cześć kochanie. Młodzi jak to młodzi szaleją, wychodzą na imprezki. A u was? Co robiliście dziś? - zapytała mama
-Dziś byliśmy w Muzeum Figur Woskowych, spędziliśmy tak praktycznie cały dzień, później lody, spacer w centrum, pizza, a teraz dopiero wróciliśmy, przebierzemy się i pójdziemy na miasto na jakąś imprezę w klubie.
-O fajnie wam, zazdroszczę, tylko proszę uważajcie na siebie.
U mamy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Córeczko, kończę, bo ktoś przyszedł chyba Gosia, odezwij się jutro. Do usłyszenia.
-Oczywiście, pozdrów ciocię, paa.
Podczas mojej rozmowy z mamą, Błażej  poszedł się odświeżyć i zmienić bluzkę na inną, podobną. Ta stylizacja bardzo mu pasowała, był super przystojny. Ja otworzyłam szafę i poczułam jak bardzo zmęczył mnie dziś ten spacer i zwiedzanie muzeum. 
-Błażej! - krzyknęłam, by był w łazience.
-Co tam? - zapytał, wychylając głowę z łazienki
-Nie chce mi się nigdzie wychodzić, przepraszam..
-Nie przepraszaj, mi tez nie bardzo, dobrze się składa. Obejrzymy coś w telewizji co?
-Tak i pójdziemy spać! - ucieszyłam się
-Czyli mamy plany na wieczór.
-Kocham Cię! - zamknęłam szafę i rzuciłam się w objęcia Błażeja, zaplotłam nogi na jego biodrach i całowaliśmy się. 
Błażej włączył jakiś film, komedię i leżeliśmy, oglądając. Po filmie usnęliśmy.

Bardzo długa przerwa, ale zbliżają się święta i znalazłam chwilkę. Postaram się napisać kolejny rozdział jeszcze w święta, jeśli tylko plany mi się nie pokrzyżują. Do usłyszenia drodzy czytelnicy :) 




www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca

niedziela, 16 października 2016

Rozdział 51

Byliśmy na wakacjach, więc co za tym idzie nie ustawialiśmy budzików. Ale telefon i tak zadzwonił, okazało się, że był to mój. Wymacałam go na półeczce nocnej obok mnie i odebrałam:
-Halo? - zapytałam, zaspanym głosem
-Czemu, nie dzwoniłaś wczoraj, martwiłam się... - z żalem w głosie powiedziała mama
-Przepraszam mamuś, byliśmy tak zmęczeni, że zapomniałam - odpowiedziałam
-No dobrze, a jak u was? Jak pokój?
-Przecudny, jest tu na prawdę pięknie, w restauracji dobre jedzenie, czego chcieć więcej?! - zaśmiałam się
-To super, wypoczywajcie i odezwij się jutro!
-Dobrze, tym razem nie zapomnę, Kocham Cię, pozdrów młodych, pa - zakończyłam rozmowę.
Spojrzałam na zegarek, była już 9.00 czasu Londyńskiego, czyli u mamy 10.00. Odwróciłam się z jednego boku na drugi i przez chwilę obserwowałam Błażeja jak śpi, był cały odkryty z kołdry, zaśmiałam się po cichu. Zamknęłam jeszcze na chwilę oczy, a po chwili poczułam ciepły pocałunek na czole. Uśmiechnęłam się leciutko i otworzyłam oczy.
-Witam w Londynie, dzień drugi - zaśmiałam się
-Cześć, kochanie - odpowiedział Błażej i pocałował w usta
-Jak Ci się spało?
-Bardzo wygodnie, ale było okropnie gorąco to chyba przez Ciebie - zaśmiał się Błażej
-Właśnie widziałam, że byłeś odkryty, gdy dzwoniła moja mama, później Cię przykryłam
-Twoja mama dzwoniła? Ah.. no tak, zapomniałaś zadzwonić
-No właśnie, a Ty mi nie przypomniałeś
-Sam zapomniałem, przepraszam. Jakie plany na dziś?
-Ty jesteś moim przewodnikiem, a nie ja twoim, więc sam odpowiedz sobie na to pytanie - uśmiechnęłam się
-Dobrze Błażej, więc plany na dziś to wytrzymać z pewną księżniczką, która jest obecna w tym pokoju, w tym łóżku! - zaczęliśmy się głośno śmiać
-Żartuję kochanie - dopowiedział Błażej i pocałował mnie ponownie
Po 10 minutach kokoszenia się w łóżku, w końcu wstałam wziąć prysznic. W tym czasie Błażej oglądał telewizję i chyba pisał z kimś przy telefonie.
Po prysznicu podeszłam do szafy w ręczniku i wybierałam ubranie na dziś. Nie miałam pojęcia jaka jest pogoda, więc wyszłam na balkon. Ujrzałam piękny widok z naszego okna i stolik oraz dwa leżaki. Na prawdę idealne miejsce dla nas. Było cieplutko, więc postanowiłam, że włożę sukienkę. Wybrałam sukienkę na ramiączka, koloru bordowego, lekko rozkloszowana u dołu, do niej czarne sandałki. Po ubraniu wzięłam się za makijaż, a w tym czasie Błażej poszedł się wykąpać i ubrać.
On ubrał się w bluzkę na grubsze ramiączka, a do niej spodnie dresowe 2/4, do tego buty sportowe. Okularki na nosy, torebka na ramię i wyszliśmy z pokoju. Ten dzień miał być na spacery po okolicy naszego hotelu w wolnym tempie, jakieś zabytki.
O 13.00 zgłodnieliśmy, więc szukaliśmy jakieś fajnej knajpki, po drodze. Wybraliśmy jakąś i zamówiliśmy sobie, frytki z hamburgerem, nie zdrowo, ale to w końcu wakacje, można.
Wyszliśmy po godzinie z baru, a następnie ruszyliśmy  w poszukiwaniu dalszych atrakcji. Znaleźliśmy salon gier, coś w stylu naszego wesołego miasteczka, ale w budynku. Rzucanie piłkami do kosza, wyciągnie zabawek z maszyny i wiele innych atrakcji. Byliśmy tam i świetnie się bawiliśmy  przez ponad trzy godziny, tak szybko to minęło. Postanowiliśmy, że pora wracać do hotelu, kolacje, a wieczorem w naszej restauracji będzie dyskoteka, karaoke party, coś fajnego, ale nie w stylu polskim z disco polo, całe szczęście.
Cały ten dzień tak szybko nam minął, więc pewnie kolejne  będą mijać równie szybko. Wróciliśmy do pokoju, odświeżyliśmy się, przebraliśmy się i ruszyliśmy na dół trochę potańczyć, pośpiewać.
Wyszliśmy z windy i ruszyliśmy w stronę restauracji, a tam naszym oczom ukazał się tłum ludzi, bardzo się zdziwiliśmy. Ale goście hotelu mieli pierwszeństwo przy stolikach. Usiedliśmy przy naszym i zjedliśmy kolację. Po niej ruszyliśmy potańczyć.
Muzyka, była dobra do tańczenia, pięć kawałków szybkich, jeden wolniejszy. Tańczyliśmy z Błażejem w rytm muzyki wolniejszej, obejmując się, niekiedy całując. Rozmawialiśmy, zaśmiałam się i popatrzyłam za plecy Błażeja, a w tłumie, daleko w tłumie ujrzałam znajomą mi twarz.
Nie to musi być pomyłka, przypadek, zbieg okoliczności, niemożliwe...
Może mam zwidy, tak to na pewno zwidy...
Moja usta, przestały się uśmiechać. Robiliśmy kolejne wolne kółko obejmując się, znowu obejrzałam się za plecy Błażeja, a w tłumie, daleko ta sama, znajoma twarz... Zatrzymałam się w tańcu.
-Coś nie tak kochanie? -zapytał Błażej, łapiąc mnie dłońmi za twarz
Po chwili spojrzał w miejsce, które się zapatrzyłam.
-Nie, wszystko w porządku, może pójdziemy usiąść? -zapytała
-Pewnie, jeśli tylko chcesz, chodźmy.
Siedząc przy stoliku nadal miałam widok na znajomą twarz. Wpatrywałam się w nią nadal.
-Aga, hej! Chcesz coś do picia? - zapytał, chyba po raz trzeci Błażej
Wyrwałam się z myśli i odpowiedziałam mu:
-Tak, jasne, poproszę. Jakiegoś drinka, zdaję się na Ciebie, jaki to będzie. - uśmiechnęłam się
-Dobrze, to za chwilkę wracam - wstał od stolika i ucałował mnie w czoło, po czym odszedł do baru.
A ja wróciłam myślami i oczami do twarzy budzącej we mnie rozmyślenia, wspomnienia. Nadal tam był. Kuba. On tu jest. Nie sam. Kate. To na pewno ona. Jego nowa dziewczyna, która, tak zawróciła mu w głowie, że aż zapomniał o mnie. Stali w oddali, rozmawiali razem ze znajomymi. Obejmowali się, wyglądali na na prawdę... cholera, przestań o tym myśleć Agata! Zrobił Ci coś czego Błażej na pewno by Ci nie zrobił. Zapomnij o nim i o temacie z nim, Koniec.
Nie powiem o tym Błażejowi, nie wiem jak by zareagował. Wole nie ryzykować. W tym czasie Błażej wrócił do stolika i podsunął mi drinka.
-Proszę, mam nadzieję, że trafiłem ze smakiem - uśmiechnął się Błażej
Spróbowałam, był dobry, trafił.
-Mmmmm, trafiłeś, pyszny kochanie - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Nie mogłam się już na niczym skupić.
-Jestem już trochę zmęczona idziemy na górę?
-Jasne, chodźmy.
Wstaliśmy od stolika, wzięłam swoją torebkę, drinka i ruszyliśmy do windy. Trzymając się za dłonie weszliśmy do niej.
Otworzyłam drzwi. Byłam zmęczona, bardzo. Zdjęliśmy buty i ja od razu wzięłam telefon i poszłam do łazienki, a Błażej, włączył telewizor. Cały czas trzymałam drinka w dłoni, napiłam się kilka łyków i odblokowałam telefon.
Napisałam dziewczyną sms-a:
-Był tu. Kuba. Widziałam jego szczęśliwą twarz, jego i Kate.
Wysłane, zaczęłam zmywać makijaż, przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki ruszając do łóżka pod kołdrę.
-Teraz ja idę się przebrać i zaraz do Ciebie przyjdę.
Zapanowała chwila ciszy.
-Aga, powiedz mi co się stało? Przed wyjściem do restauracji nie byłaś tak.... zamyślona?
-Nic się nie stało kochanie, uwierz mi, złapało mnie zmęczenie. Idź, czekam na Ciebie - przesłałam mu buziaka w powietrzu
-Ale, gdyby coś to byś mi powiedziała?
-Oczywiście, głupku!
-Dobrze, to idę, zaraz wracam - zaśmiał się Błażej
Wiem, że nie powinnam go oszukiwać, ale musiałam. Nie chce żeby się dowiedział o tym co widziałam. Przymknęłam oczy, a po chwili przyszedł Błażej
-No, nie ty już śpisz?
Wyłączył telewizor i wszedł pod kołdrę, dał mi buziaka w polik i położył się na plecach. Gdy już leżał w bezruchu otworzyłam oczy i rzuciłam się na niego z buziakami.
-Ty kłamczuszku - mówił przez śmiech Błażej i zaczął mnie łaskotać
-Nieee, przestań, to bardzo gilgocze - śmiałam się głośno
Dokuczaliśmy sobie jeszcze przez chwilę, aż po kilku minutach usnęliśmy w objęciach.


www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca



wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 50! Dziękuję, że jesteście i motywujecie! :)

PÓŁTORA TYGODNIA PÓŹNIEJ


Domyślacie się cóż to jest za szczególny dzień 20 lipca?
To będą piękne wakacje...
Tylko ja i Błażej...
Pamiętacie może jeszcze moje urodziny? Były tak niedawno. I prezent od mojego najlepszego chłopaka na świecie? 
No dobrze z pewnością pamiętacie... tak... chodzi mi właśnie o bilety, wylot, we dwójkę do... LONDYNU!

Od samego rana pakowałam się, były to dość długie wakacje poza domem, więc potrzebowałam dużo ciuszków, a co za tym idzie dużej walizki. Mama pomagała mi przy pakowaniu.
-Pamiętaj, żeby dzwonić, codziennie! - mówiła mama
-Dobrze mamo - odpowiedziałam jej
-Wzięłaś coś cieplejszego? Sprawdzałam pogodę w Londynie i po 27 ma już nie być tak ciepło.
-Tak, wzięłam i pożyczyłam twoją łososiową narzutkę
-Ah... Przynajmniej tyle z cieplejszych ubrań, pokaż mi jeszcze te ubrania które pakujesz.
-Mamo, dam Sobie radę, nie jestem już dzieckiem, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy.
-A tego zaraz się dowiem.
Mama zaczęła przeglądać moje wszystkie rzeczy które zabieram na wyjazd leżące na łóżku.
-Raz, dwa... - liczyła mama -Tylko dwie pary długich spodni? Agata! Weź chociaż jeszcze jedną. A tyle bluzek po co Ci, trochę z nimi przesadziłaś, nie lecisz tam na miesiąc...
-Okej, mamo, dołożę parę spodni i włożę mniej bluzek.
Wtedy do pokoju weszła Hania:
-Jak tam idzie pakowanie? Pomóc Ci w czymś? A może coś Ci pożyczyć? -zapytała
-Byłabym już spakowana, gdyby nie to, że muszę kilka rzeczy odłożyć, dołożyć...eh.... - odpowiedziałam
-Mogę zobaczyć co bierzesz? 
-Jasne - odpowiedziałam Hani z uśmiechem
-Agata chciała wziąć tylko dwie pary długich spodni i bluzek chyba na miesiąc.
-Ojj spodni to rzeczywiście za mało, Aga, twoja mama ma rację, bierz więcej.


Pół godziny później:
-Dobra, sprawdźmy czy na pewno wszystko - powiedziała Hania
-Bielizna, skarpetki, koszulki, bluzki, spodenki, spodnie długie, kilka sukienek, spódnice, buty 3 pary, kosmetyki, balsamy, ładowarka, okulary, bilety, paszport, szczoteczka do zębów, szampon, odżywka, szczotka do włosów, żel pod prysznic, pilniczek, pieniądze, pasta, MP3, plastry... wszystko jest
-Też mi się tak wydaję - dodała mama
-To ile będziesz leciała? - zapytała Hania
-Dwie godziny, szybko z leci. Za 40 minut Błażej ma być po mnie i odwożą nas na lotnisko jego rodzice, więc lecę się trochę ogarnąć, wziąć prysznic. 
-Ok, to ja zniosę twoją walizkę na dół, chyba, że coś jeszcze chcesz do niej dołożyć? - pyta mama
-Nie już nic, dziękuję.

Otworzyłam szafę i z ostatnich rzeczy w szafie, których nie biorę ze sobą miałam wybrać w co się ubrać teraz. Wybrałam najwygodniejszą formę ubioru. Legginsy, czarną bluzkę na ramiączka, a na nią koszula zw wzorami w czerwone usta, do tego czarne trampki i torebka podręczna.
Wykąpałam się, zrobiłam makijaż, kucyka, wzięłam torebkę i zeszła na dół. W tym samym czasie Błażej zadzwonił dzwonkiem do drzwi, więc od razu pobiegłam mu otworzyć, a następnie rzuciłam się na niego z całusami,
-Jakie miłe powitanie - powiedziała Błażej
-Jaki miły prezent na urodziny - odpowiedziałam
-Jesteś gotowa?
-Myślę, że już wszystko mam w walizce, więc tak!
Weszliśmy do środka, Błażej przywitał się, a ja zaczęłam żegnać.
Podeszłam do mamy i z ogromnymi uściskami, żegnałyśmy się.
-Pamiętaj córciu, uważaj na siebie, dzwoń codziennie. Błażej Ty też uważaj na siebie, a trochę bardziej na nią, proszę. - powiedziała mama z uśmiechem na twarzy, a smutkiem w oczach.
-Mami, damy sobie radę, nie martw się - odpowiedziałam jej i ucałowałam ostatni raz.
Uściskałam jeszcze Hanie i Eryka, Błażej wziął moją walizkę i wsiedliśmy do auta w którym przywitałam rodziców Błażeja. Mama, Eryk i Hania, jeszcze machali nam z zza płotu. Odmachaliśmy i ruszyliśmy na lotnisko.
Po godzinie byliśmy na miejscu. Błażej pożegnał rodziców, ja również. Chcieli nas odprowadzić dalej, ale Błażej nalegał, żeby pożegnać się już tu. Tak więc ruszyliśmy na lotnisko. Na szczęście nasza odprawa była już zrobiona online, więc nie musieliśmy czekać już w tych długich kolejkach.
Zobaczyliśmy na ekranie przy wejściu, którą bramką będziemy wchodzić i  ruszyliśmy w jej kierunku. Do wylotu mamy godzinę, ale szliśmy wolnym krokiem z walizkami. Podeszliśmy do okienka okazać paszporty i weszliśmy za bramki.
Siedzieliśmy i czekaliśmy na kogoś z obsługi wyjścia z lotniska do samolotu, ludzi było coraz więcej i po chwili przyszli młodzi państwo, pani, pan i pan z ochrony. Ruszyliśmy do okazywania biletów przez wyznaczoną dróżkę niebieskimi pasami. Po kilku chwilach byliśmy już w samolocie na swoich miejscach. Idealnie trafiło, że siedziałam przy oknie, uwielbiam obserwować z zza okna co dzieje się w powietrzu. 
Lot ku mojemu zdziwieniu nie dłużył się, nie było opóźnień, a podczas jego trwania, słuchaliśmy muzyki od czasu do czasu rozmawialiśmy. Bardzo się cieszyłam na ten wylot z Błażejem. Była już godzina 18.30, zanim dojedziemy do naszego hotelu, będzie już na prawdę późno. 
Wyszliśmy z samolotu i ruszyliśmy znowu do okazywania dowodów tożsamości, po czym czekaliśmy na bagaże. 
Weszliśmy do autobusu lotniskowego zawożącego do przystanku, który znajdował się 3 ulice dalej od naszego hotelu. Już mi się podobało bycie tu. Wszystko Błażej świetnie zaplanował, nie mieliśmy żadnych kłopotów z organizacją, ani językiem, bo oboje dobrze znaliśmy angielski. 
Zameldowaliśmy się w hotelu o godzinie 20.00, gdybyśmy spóźnili się o godzinę, nasza rezerwacja byłaby już stracona, jak i pieniądze za nią. Weszliśmy do pokoju, rzuciliśmy walizki i pierwsze co po tym zrobiliśmy to położyliśmy się na łóżku. Byliśmy tacy zmęczeni.
-Pójdziemy coś zjesz na dół, a później idziemy spać co? - zapytałam
-Tak, kochanie, jestem głodny i zmęczony. Już  nie wiem co bardziej - zaśmialiśmy się i pocałowaliśmy.
Wstałam z łóżka i zaczęłam się szybko rozpakowywać, po chwili skończyłam i zaczęłam dokładnie oglądać nasz pokój i łazienkę, był bardzo ładnie i czysto. 
-Ciebie też rozpakować? -zapytałam
-Nie chce Cię tak forsować, za chwilę sam to zrobię, Aguś - odpowiedział
-Ale dla mnie to żaden problem, zrobię to za Ciebie - uśmiechnęłam się
-No dobrze to ja jeszcze poleżę.
Skończyłam rozpakowywać Błażeja i ruszyłam w jego stronę przygniatając go.
Całowaliśmy się przez chwilkę.
-Cieszę się, że Cię mam, wiesz?
-Aguś, uwierz mi, że gdyby nie Ty, to nie wiem co bym ze sobą począł teraz - zaśmieliśmy się
-Byłbyś z jakąś inną dziewczyną, szczęśliwy i mówił jej to samo co teraz mi
-Na pewno nie.
-Na pewno tak.
-Nie, bo Ty jesteś tą jedyną, wyjątkową, Kocham Cię z całego mojego serca
-Ja Ciebie też, głupku! A teraz chodź coś zjeść.
Pomogłam wstać Błażejowi, wzięłam swoją torebkę i kartę od pokoju.Ruszyliśmy do windy, a nią na 6 pięter niżej do restauracji hotelowej. 
Ja zjadłam w niej sałatkę z grzankami i fetą, a Błażej kawał mięsa z frytkami i surówką, popiliśmy czerwonym winem i poszliśmy do pokoju. Tak też się zdziwiliśmy, że sprzedali nam wino, ale możliwe, że wyglądamy na dorosłych, a zresztą jesteśmy w Londynie!
Poszłam wziąć szybki prysznic w pokoju, Błażej zaraz po mnie i poszliśmy spać wtuleni w siebie. A w głowie nie mogłam się doczekać już drugiego dnia w Londynie.




Jak pisałam wcześniej, rozdział 50, specjalny już z Londynu. Jak podoba wam się pierwszy dzień w Londynie? Macie może jakieś pomysły, co wydarzy się w wakacje w Londynie? 
Już za kilka dni szkoła, ohh nie... Wam też szybko te wakacje upłynęły? Sprawdzają się słowa moich rodziców. Im jestem starsza, tym szybciej czas mi leci.... Nie obejrzę się, a za chwilę będę kończyła szkołę średnią...
Pozdrawiam :) 




www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca

www.instagram.com/aszynkiewicz

www.ask.fm/SwagOnYou20

alicjaszynkiewicz1@wp.pl

snapchat: alasialala

środa, 10 sierpnia 2016

Rozdział 49

                                      6 DNI PÓŹNIEJ

Niedziela, na 11 mamy iść na mszę do kościoła na której odbędą się chrzciny małej Oli. Po mszy jedziemy na uroczysty obiad z tej okazji do restauracji znajdującej się 30 minut od kościoła.
Wstałam z łóżka o 8.00, umyłam zęby, twarz, a następnie zeszłam na dół zjeść śniadanie z bliskimi.
-W co ubierasz się Hania? - zapytałam Hani
-Wydaję mi się, że założę sukienkę koloru szarego z białym kołnierzykiem i rękawami 3/4 a na ich końcu też białe podwinięte rękawy, a Ty? - odpowiedziała
-Hm.. myślisz, że będzie pasowała mi na tę okazję biała, rozkloszowana sukienka z czarnym kołnierzykiem z wyciętymi plecami i bokami? -zapytałam
-Jasne, czemu nie
-To ja lecę na górę się szykować idziesz ze mną?
-Oki, zaraz przyjdę, tylko pomogę posprzątać po śniadaniu.
-Dobrze, czekam.
Odeszłam od stołu i weszłam do swojego pokoju otworzyłam szafę i wyciągnęłam sukienkę, położyłam ją na łóżku. Po chwili przyszła Hania, siadłyśmy przy toaletce i zaczęłyśmy się malować. Hania zrobiła mi tylko przecudowną fryzurę, koka z warkoczem, a ja zrobiłam jej warkocza dobierańca. Włożyłyśmy sukienki i o 10.00 byłyśmy już gotowe. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a mama je otworzyła. Pewnie był to Błażej. Założyłam beżowe, wysokie buty, włożyłam do torebki chusteczki, telefon, portfel i zeszłam na dół.
Błażej wyglądał mega przystojnie. Przywitaliśmy się i musieliśmy już wyjeżdżać, aby się nie spóźnić. Kościół znajdował się 20 minut od naszego domku. Dziadkowie czekali na nas pod kościołem. Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy do kościoła.
Msza trwała godzinkę, a po niej wszyscy zaproszeni goście pojechali do restauracji.
Jedzonko było super, palce lizać, trochę tańczyliśmy z Błażejem. Błażej zrobił mi też zdjęcie z małą Oleńką, była słodziutka, malutka. Nakupowałam jej dużo ciuszków w prezencie.
O godzinie 16.00 zbieraliśmy się już z restauracji to znaczy: ja, Błażej, Hania i Konrad. Mama, babcia i dziadek jeszcze zostali. Dziadkowie odwiozą mamę do domu. A my mieliśmy jeszcze plan na wspólne spędzenie czasu, mieliśmy iść do kina na nowy film. Horror, cała nasza czwórka lubi takie.
Na 18.00 był seans, film ma trwać półtorej godziny, a po nim mamy jechać na pokaz fontann, obok naszego domu.
O 17.00 wyjechaliśmy z domu do kina. Całe szczęście, że nasze bilety były już zarezerwowane i nie musimy stać w tej długiej kolejce po bilety. Kupiliśmy dwa popcorny po jednym na parę, colę. I po chwili weszliśmy na salę kinową. Podczas seansu trzymaliśmy się z Błażejem za ręce, gdy tylko się bałam odwracałam głowę w stronę Błażeja i przykładałam ją do jego ramienia ze strachu.
Ogólnie film był bardzo dobry jak na horror, przez połowę filmu bałam się straszliwie daję ocenę 8/10.
Wyszliśmy z kina i ruszyliśmy na pokaz fontann. Zaczęło się to o 20.00 i trwało 20 minut. Były wyświetlane zdjęcia, krótkie filmy w tle muzyka, fajna sprawa. Po 21.00 byłam już w domu jeszcze z Błażejem. Dopiero o 22.00 poszedł do domu. To był ciekawy dzień, chętnie bym go powtórzyła. Teraz kładę się spać, bo jestem troszeczkę zmęczona. Niedługo odpocznę na wakacjach w  Londynie to już za kilkadziesiąt dni.


Cześć czytelnicy, trochę krótki rozdział, ale 50 będzie dłuższy, bo już z wakacji z Londynu.
Chciałby ktoś z was dowiedzieć się o mnie czegoś więcej lub po prostu popisać? Jeśli tak to zgłaszajcie się, chętnie z wami popiszę i odpowiem na wasze pytania związane nie tylko z blogiem.
Pozdrawiam :)

www.facebook.com/blog.opowiadanie.milosc.do.konca

www.instagram.com/aszynkiewicz

www.ask.fm/SwagOnYou20

alicjaszynkiewicz1@wp.pl

snapchat: alasialala